Już od dłuższego czasu nie mogłem znaleźć czasu i weny, żeby coś naskrobać. Proszę o wybaczenie tych, którzy czasem tu zaglądają i w związku z początkiem ferii obiecuję poprawę. Mimo nie zachęcającej do niczego aury pogodowej będę starał się pisać częściej i sensowniej. Wybitnie późna jesień zmaga się z bardzo wczesną wiosną nad konającą zimą, ale żyć trzeba. Ale, ale - mówienie o pogodzie chyba nie jest w najlepszym guście, więc przechodzę do tego o czym chcę dziś pisać.
Świat idzie do przodu – że tak zacznę od mądrego, standardowego i nie znaczącego nic konkretnego stwierdzenia. Rozwija się szeroko przemysł filmowy, wdrażając coraz to nowe technologie. Cierpimy obecnie na zalew filmów w 3D i wiele już pisano na ten temat, ale może i ja wtrącę kilka słów do tej dyskusji. Nie jestem ani przeciwnikiem ani zwolennikiem tego typu filmów, a jeśli miałbym się określić po którejś ze stron, byłbym zapewne „za”. Dobrze, że film się rozwija, że szuka nowych dróg dotarcia do widza. 3D daje nową szansę pokazania głębi obrazu, poczucia się uczestnikiem akcji. Można powiedzieć, że odsuwa trochę na bok aspekt gry aktorskiej, bardziej uwydatniając sam obraz. I w pewnych przypadkach jest to dobre. Niestety – obecnie próbuje się wepchnąć trzeci wymiar prawie wszędzie. O ile cieszę się z faktu, że „Gwiezdne Wojny” wrócą do kin w tym formacie, to doniesienia o tym że prawie każda kolejna produkcja będzie w 3D zaczynają mnie irytować. Cóż, daje się ludziom to czego chcą, jest 3D – są zyski. Ze wstydem przyznaję, że nie miałem okazji ujrzeć w kinie słynnego „Avatara”, ale widząc jaki wpływ wywarł na kino, czytając liczne opinie i znając konwencję w jakiej był utrzymany wiem, a przynajmniej wydaje mi się, że 3D było w tym filmie jak najbardziej potrzebne. Ale w ogromnej liczbie filmów, począwszy od „Piły 3D” skończywszy na stu bajkach dla dzieci – już nie, tym bardziej że główni odbiorcy tych bajek już po pół godziny ściągną okulary narzekając na ból oczu. Trzeci wymiar daje olbrzymie możliwości, ale psują ten efekt sceny, sprawiające wrażenie stworzonych na siłę tylko pod to. Niedługo widzowie przywykną do koni wyjeżdżających z ekranu i twórcy filmów muszą nauczyć się właściwego korzystania z tej zdobyczy technologii, czyli pokazania głębi, wciągnięcia widza w akcję.
Mam nadzieję, że nie weźmiecie mnie za nieudolnego krytyka współczesnego kina. Jak pisałem wyżej – w zasadzie jestem za 3D, w dobrym użyciu, podoba mi się także wiele innych, ukazujących się niedawno filmów, które są kręcone tradycyjnymi metodami. Pozwolę sobie wspomnieć o najlepszym w mojej opinii filmie 2010 roku - „Incepcji” Nolana. Czy kino idzie w dobrym kierunku? Nie wiem. Powstawały, powstają i powstawać będą filmy lepsze i gorsze, przełomowe i zwyczajne. Nie lubię gdy krytycy współczesnych filmów piszą jak to kiedyś było dobrze – bo kiedyś także powstawały dzieła wybitne i zwykłe gnioty. Jestem jak najbardziej za szukaniem nowych metod kręcenia, za oryginalnymi sposobami gry z widzem jakie widzimy u Nolana nie tylko w „Incepcji”, ale w „Prestiżu” czy „Memento”. Z drugiej strony nie można zapomnieć o klasykach. Na mojej osobistej liście filmów wszech czasów najwyżej znajdują się „Ojciec Chrzestny 2”, „Full Metal Jacket” czy „Pulp Fiction”. Warto poznawać jedne i drugie, bo samo oglądanie, analizowanie fabuły, gry aktorskiej to po prostu świetna zabawa.
Jakoś nie może mi przyjść do głowy żadna efektowna puenta podsumowująca ten krótki wywód. Jeszcze raz więc obiecuję poprawę w częstotliwości notek i do zobaczenia!
Myślę, że nie jest dobrym pomysłem pisanie na blogu o rzeczach, o który nie wiemy zbyt wiele (a i potencjalni czytelnicy pewnie nie są ekspertami z zakresu malarstwa, czy filmu).
OdpowiedzUsuńA co do "Avatara", to chyba raczej brak chęci niż okazji.
A w mojej opinii dobrze jest wyrażać swoje zdanie, które mieć można nawet nie będąc w danej dziedzinie ekspertem. A potencjalni czytelnicy jak widać po statystykach wchodzą, czytają i komentują, więc chyba nie jest tak źle.
OdpowiedzUsuńA co do "Avatara", to jednak raczej brak okazji i silnej mobilizacji do jej znalezienia. Pozdrawiam! ;)